Będąc w jedną z sobót października na zakładzie, który nadzoruje moja firma natknąłem się na kilka brygad zewnętrznych wykonawców, którzy wykonywali prace. Niestety do sposobu wykonywania pracy miałem zastrzeżenia. Jedna brygada wykonywała prace izolacyjne rurociągu. Prace te wykonywane były z niekompletnego rusztowania aluminiowego. Niestety brygadzista, który stał na rusztowaniu, ani pracownik, którego widziałem z oddali jak schodził z rusztowania nie mieli na sobie środków ochrony indywidualnej przed upadkiem z wysokości. Pracę wykonywali na wysokości ok. 4 m.
Zapowiedziałem pracownikom, iż w kolejną sobotę również będę ich odwiedzał. Sytuacja nie powtórzyła się.
Oba te incydenty natchnęły mnie do napisania tego artykułu, nie będzie on jednak o pracy w kulturze bezpieczeństwa w organizacji. Niestety zgodnie z tym co widzimy w przykładzie pierwszym oraz drugim (zdjęcie). Często pracownicy wychodzą z założenia, że to pracownicy służby bhp odpowiadają za bhp i to dla nich, a w zasadzie po to aby się nie czepiali stosujemy się do przepisów bhp. Jest to jednak bardzo błędne założenie bo jest to założenie z gruntu stawiające behapowca w roli nadzoru (osób kierujących pracownikami). Zgodnie z art. 212 kodeksu pracy „Osoba kierująca pracownikami jest obowiązana: 5) egzekwować przestrzeganie przez pracowników przepisów i zasad bezpieczeństwa i higieny pracy”. Służba bhp jest ciałem doradczym dla pracodawcy a tym samym dla jego delegatów czyli osób kierujących pracownikami (dozoru). Drugim aspektem istotnym w sytuacjach, o których pisałem jest również fakt, iż nie dla dozoru ani dla behapowca pracownicy muszą pracować bezpiecznie tylko dla siebie i dla swoich bliskich.
Poziom czwarty to poziom gdzie pracownicy w tym również kadra kierownicza muszą zaangażować się w zgłaszanie sytuacji, które nazwalibyśmy zagrożeniami/ uwagami bhp/ obserwacja bhp/ niezgodnościami/ potencjalnymi incydentami niestety wszystkie te sformułowania mogą brzmieć pejoratywnie i mogą niektórym pracownikom kojarzyć się z donoszeniem na kolegów. W wielu organizacjach jest również problem ze zgłaszaniem przez pracowników zdarzeń potencjalnie wypadkowych, czyli takich sytuacji, które o mało nie skończyły się wypadkiem. Niestety i tutaj jest to problem z mentalnością ludzką, ponieważ tu jeszcze bardziej widać błędy kolegów, które mogły spowodować wypadek. Często trudno jest zmotywować pracowników do zgłoszeń, o których mowa powyżej, ponieważ nie potrafią sobie przełożyć tego, że dzięki wprowadzonym działaniom profilaktycznym wynikającym ze zgłoszeń zdarzeń potencjalnie wypadkowych oraz zgłoszeń zagrożeń, które należy traktować jako ich pozytywną interwencję możemy uniknąć wypadków, a nawet śmierci ich kolegów z pracy.
Bez względu, który graf zależności przyjmiemy do analizy zależności wypadkowości widać klarownie że zdarzeń bez urazowych jest więcej i tylko wyciągnięcie z nich wniosków i zastosowanie profilaktyki pozwoli uniknąć wypadków.
W moich ostatnich doświadczeniach pojawia się niestety jedna smutna obserwacja dozór czyli kadra kierownicza coraz częściej myśli mniej o bezpieczeństwie niż sami pracownicy. Co niestety zaburza nam obraz krzywej Bradley’a. Ostatnimi czasy miałem dwa incydenty z kierownikami robót i to na projektach gdzie wysoko jest postawione oczekiwanie co do bezpieczeństwa pracy ze strony inwestorów.
Pierwsza sytuacja kierownik robót przyjeżdża na projekt pierwszy dzień projektu przygotowanie zaplecza pod inwestycję – przyjeżdżają kontenery socjalne i biurowe – nie dochodzi do rozładunku, ponieważ nie ma sprzętu do bezpiecznego rozładunku. Dzień drugi, trzeci i czwarty drobne potencjalne incydenty w tym związane z zabezpieczeniem terenu inwestycji. Dzień piąty robię kontrolę projekty i odnotowuję 11 niezgodności połowa z nich istotna. Między innymi jedna była związana z niereagowaniem kierownika na nieodpowiednie środki ochrony indywidualnej pracownika. Kierownik w czasie mojej kontroli stał i patrzył na pracownika, który pracuje na wysokości z nieodpowiednich środkach ochronnych. Ostra rozmowa przełożonego tego kierownika z nim na temat zaistniałych sytuacji. Kierownik obiecuje poprawę. Tydzień drugi projektu znowu potencjalne incydenty zgłaszane w stosunku do projektu. Kumulacja wykrycie przeze mnie „rozbebeszonej” instalacji będącej pod napięciem – brak założonego loto na instalacji. Dzień kolejny instalacja znowu „świeci”, wielkie moje zdziwienie i tłumaczenie kierownika, bo on tylko na chwilę poluzował loto bo potrzebował skorzystać z pomieszczenia i był mu potrzebny prąd. Finał od poniedziałku jest już nowy kierownik robót, bo zrobiłem pozytywną interwencję aby nie doszło do wypadku na projekcie.
Druga sytuacja wczorajsza kontrola na innym projekcie – w ramach inwestycji jest robiona m.in. kilkudziesięciometrowa wieża. Wjeżdżam z pracownikami i kierownikiem robót po ich przerwie na 68 m po wyjściu z dźwigu osobowego pracownicy zaczynają wchodzić na niezabezpieczony tymczasowy strop. Moje zdziwienie na brak reakcji ze strony kierownika. Wnioskuję do kierownika o natychmiastowe zawrócenie pracowników i zamontowanie systemu asekuracyjnego do dojścia do stanowisk pracy. Pomysły kierownika na zorganizowanie zabezpieczeń zatrważające. Dobrze że byli pracownicy majster (mistrz) i brygadzista oraz dwóch pracowników. Wymyślają i montują system może nie idealny ale akceptowalny. Wieje przeraźliwie zimny wiatr, towarzysze pracownikom podczas montażu systemu, kierownik również. Widzę jednak że po krótkiej chwili kierownik zaczyna się trząść z zimna – jednym słowem nie był przygotowany do nadzoru prac na tej wieży. Po kolejnej chwili zjeżdża na dół, ja zostaję do końca montażu. czas montażu systemu od chwili zgłoszenia mojej pozytywnej interwencji 2 godziny.
Podsumowanie: A jak wygląda kultura bezpieczeństwa w Twojej organizacji? Czy u Ciebie służba bhp za bhp odpowiada? Czy dozór również nie poczuwa się do odpowiedzialności? Czy pracownicy reagują na niewłaściwe zachowania swoich kolegów?
Dodaj komentarz